wiersz V

Wykiwałeś mnie o Panie
mimo próśb gorących,
mimo modlitw o Kochanie
z serca wychodzących,
mimo ramion rozchylonych
oraz serca gotowego,
aby przyjąć i docenić
łaskę dziecka zrodzonego.
 
 
Wykiwałeś mnie o Panie
choć ufałam Ci jak nikt.
Czy to rodzaj jest karania,
że zabierasz wszystko mi?
Zabierasz nadzieję
po prostu, ot tak,
zostawiasz gorycz
i smutek, i strach.
 
 
Wykiwałeś mnie o Boże
w taki wredny sposób,
aż wyczerpał się totalnie
mych nadziei zasób.
Nic mnie tutaj już nie trzyma,
radość całkiem uszła ze mnie,
wiotkie ciało się ugina,
dusza pląta się mizernie.
 
 
Wykiwałeś mnie o Boże
dziś ostatni raz,
ile bowiem serce może
nosić taki ciężki głaz?
Ile ciosów może przyjąć,
ile razy pęc z rozpaczy?
Lepiej było nóż już wyjąć,
moje życie nic nie znaczy...
 
 
Wykiwałeś mnie o Panie
lecz nie zrobię nic głupiego
bo co jeśli zmienisz zdanie
i dostąpię Cudu tego?
Może mnie u doskonali
krzyż który wciąż noszę,
może wtedy dostąpimy
Łaski o którą Cię proszę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wiersz III

Blogosfera Canpol babies. Blogujesz? Testujesz!